Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czyma, on zaś wyszukał butelkę z winem, nalał do pół szklanki i, podając jej, rzekł:
— Niech się pani napije. Mam gdzieś i biszkopty, ale licho wie gdzie. Proszę być spokojną.
I to rzekłszy, spojrzał na nią ze współczuciem swemi uczciwemi oczyma, a po chwili rzekł:
— Biedne dziecko!...
Poczem odszedł — i jął znów odsuwać stalugi na dawne miejsce, a jednocześnie mówić:
— Nic dziś z pozowania. Pani jest nadto wzruszoną. Jutro weźmiemy się do roboty od rana, a dziś pogadamy trochę. Kto mógł się domyślić, że Marya Cervi jest Polką. To dziadek pani jest Polak? Tak? Żyje?
— Żyje, ale od dwóch lat nie chodzi.
— Jak się nazywa?
— Orysiewicz — odrzekła, wymawiając trochę z cudzoziemska.