Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie jest tylko pani Elzenowa. Jest nią wszystko razem wzięte. Czuję natomiast doskonale, że zaślubiając ją, zaślubiłbym życie kłamstwa. Wypłynęłoby to nawet może nie z jej winy, ale z konieczności rzeczy — a od takich widoków zawsze wolno uciekać.
I tu począł sobie wyobrażać inne widoki, które miał ujrzeć w ucieczce: rozległe pustynie wodne i piasczyste, nieznane kraje i ludy, szczerość i prawdę pierwotnego ich życia, a wreszcie rozmaitość zdarzeń i całą odmienność dni przyszłych od teraźniejszych.
— Mnie się to dawno należało! — mówił sobie.
Potem przyszła mu do głowy myśl, która mogła przyjść tylko artyście, że gdy się puszcza »kantem« narzeczoną i wyjeżdża się, naprzykład, do Paryża, to postępek taki należy do »złej literatury«, ale gdy się czmycha aż za równik, gdzieś, gdzie pieprz rośnie, wówczas