Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A choćby się też i pobrali z Wilkiem?
— To by mi nie szkodziło, ale ludzie tego tonu, przed pobraniem, uważają za obowiązek kochać się wzajemnie — stąd zły przykład dla Lucy... Ona taka jeszcze naiwna!..
— Hoszyński krzywi się trochę o te lekcye.
— Bardzo dobrze, bardzo dobrze! dostarcz funduszów, to pojadę do Warszawy i tam Lucy będzie brała od metrów...
Pan Chłodno na wzmiankę o funduszach miał się ku drzwiom.
— Zresztą — mówiła dalej pani — na Hoszyńskiego będzie zawsze dość czasu. Dziś mam inne plany dla Lucy.
— O co idzie?
— To się pokaże. Dostarcz tylko funduszów, żeby Lucy było za co ubrać...
Pan Chłodno trzymał za klamkę.
— Tymczasem sama bywaj na tych lekcyach — rzekł.
— Alboż nie bywam, o ile migreny pozwalają mi na to? Ale ja nie zawsze mam dość sił, jam czasem ledwo żywa...