Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dla pozbycia się dręczącej mnie niespokojności zacząłem z nim rozmawiać.
— Musicie mieć piękne zyski? — spytałem.
Hugon zwrócił do mnie swoją zwierzęcą twarz i uśmiechnął się, co czyniło go podobnym do psa, wyszczerzającego zęby.
— Zapłata licha — rzekł — ale Pan Bóg ześle czasem coś więcej. Spojrzysz — leży trupek, poszukasz — talary przy nim są, zegarek jest, pierścioneczek na palcu jest. Inaczej, z głodu przyszłoby umierać.
— A! więc obdzieracie trupy?
— To i cóż? zmówię za każdego raz „wieczny odpoczynek”, a jak warto, to i dwa. Inni i tego nie robią. Pan Bóg miłosierny. Ja francuzom służę darmo. Corbeau, niech się ziemia pod nim rozstąpi, kazał mnie powiesić, co prawda, służyłem wtedy tylko prusakom, ale La Rochenoire kazał mnie odciąć. Odtąd, powiada, będziesz brał od niemców pieniądze, ale, powiada, będziesz mnie służył. Toż i służę mu wiernie, jak pies. Ja tu znam każdy krzak. Prowadzę niemców tam, gdzie on mi każe, a że tam czasem koło niebosz-