Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Rolę orać — odrzekł krótko.
Zdziwiłem się.
— Słuchaj, Worszyłło! — mówił dalej. — Pomijam, że osobiste upodobanie ciągnie mnie do roli, ale mam i inne cele. Rozszerzanie zdrowych i uczciwych zasad, mimo że stu głupców z nich się śmieje, jest obowiązkiem uczciwego człowieka. W mieście — ognisko myśli; wy tu macie literatów, gazety, książki, co chcesz! — na wsi trzeba przykładów — tam książek nie czytają. Otóż jadę na wieś dlatego, żeby być takim przykładem, i dlatego jeszcze, że mi się tak podoba.
Ach, czytelniku! Czułem wraz z tobą, że głupstwa mówił, ale nie śmiałem mu się sprzeciwiać, a mój przyjaciel, który jest wzorem dobrego tonu, nie śmiał także, choć nieraz obaj drwiliśmy z podobnych zasad. I teraz wyśmiewaliśmy je, ale dopiero wtedy, gdy Wilk wyszedł. On mówił tak śmiało i tak jakoś patrzył prosto w oczy, gdy mówił! Zresztą, jakkolwiek dobrze wychowany człowiek powinien być trochę blasé, są jednak zasady nieznośne, niepraktyczne, zgubne dla naszego spo-