Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i zaniedbywał się coraz bardziej w dostawach. On mawiał, że nie może nastarczyć, że robi długi. Jakoż trudno mu było nie wierzyć, a raczej łatwo się było przekonać, że robił długi. Pocieszali się tylko tem państwo Bujniccy, że i co do długów nie pozostali za całem obywatelstwem.
Ale papiery Iwaszkiewicza szły przez to coraz bardziej w górę.
A kiedy jeszcze gruchnęło między ludźmi, że Złotopolski wyjeżdża do siebie na wieś, co było, jak sądzono, oznaką czegoś niedobrego, papiery inżyniera doszły do maximum.
I właśnie widzimy go w tej chwili, siedzącego u państwa Bujnickich i rozmawiającego z matką i panną. On spogląda często na „perłę okolicy”, która zdaje się być zamyśloną i poważną.
— Więc i pan słyszał, że Złotopolski wyjeżdża do siebie na wieś? — pyta pani Bujnicka.
— Tak — odpowiada inżynier.
— Ciekawam, co go powoduje?
— Konieczność zapewne.
— I prędko będzie z powrotem?