Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

właśnie tem większa moja zasługa, żem go mimo wszystkiego ratował. A tu śmierć przyszła, nietylko nie wskutek moich usiłowań, ale wbrew im — i Anielka jest wolna! Dziwna rzecz: ja to wszystko wiem, ale jeszcze w to dostatecznie nie wierzę. Jestem jakby nieprzytomny. Kromicki był mi przecie obcym i zarazem największą zawadą w życiu. Ta zawada nie istnieje, więc powinienbym uczuwać radość bez granic, a jednak nie mogę i nie śmiem jej odczuwać, może dlatego, że łączy się do niej przerażenie o Anielkę. Pierwsza myśl moja po odebraniu depeszy była: co się stanie z Anielką? jak ona tę wiadomość przeniesie? Niechże ją Bóg ochrania! Nie kochała tego człowieka, ale w dzisiejszych warunkach wstrząśnienie może ją zabić. Myślę o tem, żeby ją wywieść.
......................
Co za szczęście, że depeszę oddano mi w moim pokoju, a nie w sali jadalnej, albo w salonie. Nie wiem, czybym zdołał zapanować nad wrażeniem. Przez jakiś czas nie mogłem przyjść do siebie. Następnie zeszedłem do ciotki, ale i jej nie pokazałem odrazu telegramu — rzekłem tylko: