żadna inna nie pociągała mnie silniej ku sobie i trzeba było takiej Cyrce, jak Laura, żebym sobie pozwolił zabrać tę moją wybraną i prawie już narzeczoną.
Nikt w świecie nie odczuwa lepiej odemnie, że słowa: «Twój czar nademną trwa» — mogą nie należeć do poetycznych urojeń, ale być ciężką rzeczywistością. Jej czar nademną trwa. Ja ją nietylko kocham, nietylko jej pragnę, ale ją najmocniej lubię; ona napełnia po brzegi wszystkie moje upodobania, wszystkie wyobrażenia o kobiecym wdzięku, uroku; ona mnie pociąga ku sobie z taką niewytłómaczoną siłą, z jaką magnes pociąga żelazo. I nie może inaczej być: przecie to ta sama Anielka; nie zmieniła się nic! To ta sama twarz dziewczynki z ponętami kobiety, to samo spojrzenie, te same rzęsy, brwi, usta, ramiona, ta sama wysmukła postać. Teraz ona ma tylko jeden więcej urok: raju utraconego.
Ale za to, co za olbrzymia przepaść między naszym dawnym stosunkiem a dzisiejszym!
Kiedy sobie przypomnę tę dawną Anielkę, która oczekiwała, jak zbawienia, żebym jej powiedział: «Bądź moją» — prawie mi się nie chce wierzyć, żeby takie czasy mogły niegdyś
Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/155
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.