Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/070

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zdawałem sobie jednak zarazem sprawę, że to są sposoby nie moje, ale jakieś obce, które przyszły mi drogą czytania lub słyszenia i których, gdyby nie rozpaczliwe moje położenie, nigdybym się nie chwycił, bo są mi wstrętne i wprost przeciwne mojej naturze. Pieniądze nie odgrywały nigdy roli w mojem życiu, ani jako środek, ani jako cel; uważam się za niezdolnego do władania podobną bronią; czułem, jakiem jest poniżeniem dla mnie i dla Anielki wprowadzanie podobnego pierwiastku w nasze stosunki; sprawiało mi to tak niesłychane obrzydzenie moralne, żem sobie mówił: «Czy i tego rodzaju upadku sobie nie oszczędzisz, czy i z tego naczynia musisz się napić? Patrz, jak zstępujesz coraz niżej; dawniej do głowy nie przyszłyby ci podobne sposoby, które, nadomiar wszystkiego, mogą się na nic nie przydać, a zostawią ci ostateczną dla siebie samego pogardę».
Istotnie dawniej, gdy zdarzało mi się czasem słyszeć ciotkę, mówiącą o sprawach pieniężnych Kromickiego i wyrażającą swoje wątpliwości co do ich pomyślnego stanu, sprawiało mi to zawsze przykrość. W przewidywaniu, że on może kiedyś zażądać odemnie pomocy, lub wezwać mnie do udziału w swych obrotach,