Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.1.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kichkolwiek szlachetniejszych pierwiastków. Skąd to nieprzeparte i niczem niepohamowane dążenie ludzi do dobra? Czasem, począwszy snuć nić z tego kłębka, dochodzę bardzo daleko. Rozum nasz jest przecie odbiciem logicznej prawidłowości ogólnego bytu, więc może i nasze pojęcie dobra jest również odblaskiem jakiegoś absolutnego dobra. Gdyby zaś tak było, człowiek mógłby skończyć naraz ze wszystkiemi swemi zwątpieniami i wykrzyknąć nietylko: «eureka», ale i «alleluja!» Boję się wszakże, żeby mi się ta budowa nie zapadła, jak tyle innych, i dlatego nie śmiem jej wznosić. To są zresztą raczej moje poczucia, niż rozumowania, ale wrócę do nich z czasem niewątpliwie, bo to jest dla mnie kwestya wyciągnięcia sobie ciernia nie z nogi, ale z duszy. Teraz jednak jestem zbyt zmęczony, zbyt mi jest smutno, a zarazem zbyt cicho i dobrze.
Zdaje mi się, że ze wszystkich istot na świecie, jeden człowiek potrafi postępować często wbrew swej woli. Pokazuje się, że miałem ochotę oddawna opuścić Peli, tymczasem dzień za dniem uchodził, a ja siedziałem i siedziałem. Jeszcze w wigilię wyjazdu mego byłem prawie