Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/361

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z białym wąsem, a skromni i niewinni jak panny. To my młodsi nie mówię już z innych powodów, ale z samej obawy oburzenia ich na siebie, dobrze musieliśmy się warować od złego: bo rzadki był przykład widzieć młodzika, coby starca jak ojca nie szanował.
Był pan Andrzej Jelec, urodzony z siostry JW. Żaby, wojewody płockiego, co go wuj jako opiekun oddał do palestry nowogrodzkiej, chcąc, aby nabywszy w prawie doświadczenia, mógł kiedyś tą drogą i do wyższych posunąć się dostojeństw. Jakoż wkrótce, lubo młody, zjednał sobie i nie bez słuszności odgłos jednego z pierwszych prawników, i nawykł do tego chleba, że przestając na jurysteryi, z którą mu się dobrze działo, nie piął się do urzędów, chociaż i te go nie omijały: bo wziętością wuja swojego, który uprosił u księcia wojewody wileńskiego, pana mojego, iż mu wyrobił order złotego lwa, został patronem królewskim i szambelanom JKMości, i jednym był w naszej palestrze, co go jako orderowego tytułowano jaśnie wielmożnym. A prócz tego zaszczytu, że i w rozum własny, i w pokrewieństwo z senatorami, i w przeszło tysiąca czerwonych złotych, co mu rok rocznie przynajmniej jurysterya przynosiła, był zaufany, wiele sobie pozwalał, i choć młody, na starszych się nie oglądał. On to i po francusku trochę mówił i z wielkim światem stolicy był obeznany, a z kró-