Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

o młodości swojej w ubóstwie przepędzonej, co mu wiele przyjaciół na sejmikach przyczyniało.
Potem zaczęto mówić o gospodarstwie, do czego i kobiety się mieszały. Pani sędzina powiedziała: — Muszę się mojem gospodarstwem pochwalić — i kazała przynieść rozmaitych kształtów moteczki i płótna swojego urządzenia. Wszyscyśmy wychwalali jej pracę, a ojciec gwardyan Bernardynów z Iwieńca, co przez ten cały czas trzymając na kolanach małego sędzica, obrazkami go bawił, odezwał się: — Laus tibi Christe, żeś mnie do Omniewicz przyprowadził. Właśnie nasza zakrystya obdarła się, w łatanych albach za dobrodziejów Boga prosim, a tu piękne lniane płócienka tęsknią do kościoła i same proszą, ażeby ze mną pojechały do Iwieńca. — A sędzina mu na to: — Wybierz sobie jeden półsetek, ojcze gwardyanie, masz do tego prawo: wszak ja wasza dłużniczka za cebulki tulipanowe, coś mnie przyniósł w jesieni. — Pan sędzia odezwał się: — Ale wybierzże ze wszystkich półsetków najcięższy; bo oskarżę cię przed kapitułą, że nam takich gwardyanów przysyła, co się na gospodarstwie nie znają. — Wtem Wawrzyniec kredencerz wszedł z serwetą na plecach i coś sędziemu szepnął, a sędzia wstawszy, powiedział żonie: — Kochanko, proś JW. kasztelana do stołu. — Za przykładem pierwszej pary my wszyscy wziąwszy kobiety pod rękę, poszliśmy do sali, gdzie stół był zastawiony, a przy nim