Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czegoś niestawało kompanii; opowiadał on nam o Niemcu kuglarzu, którego kiedyś widział w Królewcu, któren dziwne omamienia umiał na ludzi rzucać; klął się, że tak wszystkich i jego samego omamił, że im się zdawało, iż pokój był wodą napełniony, i kiedy wszyscy przestraszeni zabierali się już do ucieczki, postrzegli, że niema nic i że sucho w izbie. Prócz tego, że żaden jurysta gębą tak wyraźnie się nie wytłómaczy, jak on kuglarz brzuchem; inne podobne rzeczy opowiadał, czem nas wszystkich zadziwiał, a do tego miał swoje koncepta w opowiadaniu, że za boki od śmiechu trzeba było się trzymać. Potem ja zaczął udawać żyda śpiewającego majufes, ale tak zabawnie, że chorąży Rdułtowski aż grę prześlepił i dublę dostał, a przecież się nie zasępił, taki mu był śmiech; on to i koty umiał udawać i jak się dziady z babami kościelnemi poswarzą: a któżby te wszystkie jego krotofile zapamiętał. Jemu ten dowcip na dobre wyszedł, bo choć zacnie był urodzony, ale z rodziców podupadłych, zatem od młodości jako chudy pachołek po służbach chodził, aż przypadkiem dostał się do księcia Karola Radziwiłła, któren jego silnie polubił za te jego koncepta, dobrze go ożenił, obdarzył dożywociem porządnem i na człowieka go wykierował: czego mu nikt nie zazdrościł, bo był człowiek dobry, nie wstydził się ubogich swoich krewnych, owszem im świadczył i rad mawiał, będąc już stolnikiem,