Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jest mówić o własnych celach życia lub nadziejach, natomiast cenione są niezmiernie wszelkie ploteczki miejskie, nowinki, oraz szczegóły dotyczące sztuki, mód i teatru.
W tem środowisku gorączkowem wyrasta młodzież — ciągnął dalej. — Pośród lekkomyślnego, pyszałkowatego otoczenia formują się pierwsze wyobrażenia dzieci o świecie, tak doniosłe dla całego późniejszego życia. W najmłodszych już latach uczą się obłudy, zapoznają się z maszkaradą towarzyską, a podaje się je gościom, niby na deser, przybrane jak cukiernicze aniołki w sztywnych ubrankach, z lokami sztucznie utrefionemi. Odrazu dzieci takie nawyknąć muszą do uniformu i ulec dyscyplinie. Mnóstwo rzeczy należy wytępić, obciąć, nagiąć, oszlifować i spolerować, zanim takie biedne stworzenie boże stanie się paradnym egzemplarzem człowieka salonu. Dzieci nie uczy się naprzód modlić, ale wpaja im się przede wszystkiem katechizm form i zwyczajów towarzyskich, a szkoła wielkomiejska idzie tu ręka w rękę z rodziną. Žurnal mód stał się Biblją tych sfer, a prawo salonu jest naczelnem ich prawem moralnem. Czyż tedy dziwować się można skutkom? Damy na sali balowej w wyciętych sukniach ubrane są tak, że wstyd ogromny ogarnąć na ten widok musi każdą, prawdziwie moralną kobietę, a dzieje się to jeno z powodu ostatniej mody, która tego wymaga. Matki, siostry, a nawet ciotki i babki dorastającego pokolenia tańczą półnagie w objęciach obcych zgoła mężczyzn. Zaprawdę, wspaniały to przykład! Do tego doszło, że o najgłębszych uczuciach serca rozstrzyga moda, podobnie jak o trzewikach i kapeluszach. Skromność i wstydliwość przestała być oso-