Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy w liczbie odwiedzających Halbersona nie było kobiet?
— Kobiet? Ach, właśnie... Przed kilku miesiącami zajeżdżała do Halbersona jakaś dama w karecie. To zwróciło uwagę całego domu...
— Czy nie widziano dokładnie tej damy, nie dostrzeżono jej twarzy, czy kto nie może przypadkiem dać wskazówek, kto to taki?
— Wątpię. Ot, gapiło się całe podwórze, ale trwało to tylko chwilę. Dama była przytem podobno za woalką. Ja bo sam jej nawet nie widziałem.
Sędzia śledczy pokiwał głową. Naraz zwrócił się do stróża:
— Słuchajcie, czy nie zdarzało się, że nieboszczyk Halberson wracał do domu, czasami bardzo rzadko, późną godziną, o dwunastej, drugiej, albo o trzeciej w nocy?
Jan się zamyślił.
— E, chyba nie... A może... może raz zdaje mi się to tak było...
— Aha!
— Jeszcze jedno — tym razem sędzia śledczy pytał rządcę — czy przypadkiem nieboszczyk nie wyjeżdżał niekiedy na kilka lub kilkanaście dni zagranicę lub do Cesarstwa? Pan, jako prowadzący książki meldunkowe, powinieneś o tem dobrze wiedzieć.
— Raz, trzy lata temu, wyjeżdżał do wód. A potem... kiedyś pamiętam... nawet niedawno,