— Znaleźliśmy pugilares — rzekł.
Wszyscy skierowali się do komody, w której szufladzie leżał duży, czerwony, safianowy pugilares. Obok znajdowała się sakiewka i kobiałka do drobnej monety. Po skrupulatnem przejrzeniu tych trzech pomieszczeń, znaleziono razem sto kilkadziesiąt rubli. Była jedna storublówka, znajdowało się trochę papierków, w kobiałce było za kilkanaście rubli drobnych, a sakiewka mieściła parę złotych monet. Co zwróciło uwagę obecnych, to ta okoliczność, że w sakiewce znaleziono krzyżyk złoty.
— U Żyda? — zapytał sam sędzia śledczy. — Czy tylko Halberson do ostatnich chwil życia był Żydem?
— Niewątpliwie.
— Czy więcej pieniędzy niema? jakich dowodów, obligów, papierów, dowodzących lokacji kapitałów w instytucjach bankowych?
— Nic...
— To dziwne! Przecież nieboszczyka uważano za kapitalistę... Proszę pana — rzekł nagle, zwracając się do rządcy domu — pan twierdzi że u Halbersona nikt nigdy nie bywał...
— Prawie nikt.
— A więc jednakowoż wizyty zdarzały się, choć bardzo rzadko...
— O ile wiem, to przez czas, kiedy tu jestem rządcą, to jest zawsze pięć lat zgórą, podobne wypadki mogły się zdarzyć dwa lub trzy razy.
Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/76
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.