Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bycie do biura, wreszcie Tema i pięć tysięcy?...
— To najłatwiejsze do wyjaśnienia. Pieniądze to drobnosta. Wiem przecież i nawet moglibyście w razie potrzeby świadczyć, że Janek miał zawsze trochę pieniędzy a ostatniemi czasy mógł nawet rozporządać większemi sumami. Nie można powiedzieć, żeby te sumy pochodziły z nadużyć, ponieważ przedewszystkiem nie miał on w ręku kasy, a po drugie nadużyć nie było. Co do późniejszego przybycia do biura i dziwnego stanu, zlitujcie się! kto bez winy, niech nań rzuci kamieniem. Czy z obecnych tu nikt nigdy nie znajdował się w stanie mniej poczytalnym po kilkunastu kieliszkach szampana? To właśnie tłumaczy jego mniej jasne odpowiedzi na to, co miała mówić Tema, podobno jakieś zaprzeczenie.
— Rzeczywiście! — zrobił uwagę napół już przekonany doktór Zerman.
— I pomyślcie sami, jeżeli punktem wyjścia musi zawsze być przypadkowe w ten lub inny sposób poznanie wyrazu zamykającego kasę, który mu przypadkowo powierzył kasjer, to jakże sobie wytłumaczyć przygotowanie, przedsięwzięcie i wykonanie narazie, expromptu tak trudnej roboty, jak przeniknięcie do środka pokoju kasowego i otworzenie kasy ogniotrwałej — bez kluczy? Jeśli kasjer doręczył Jankowi kopertę z wyrazem o 4-ej, to kiedyż dobrał on klucze, kiedy dostał się do kasy, kiedy to wszystko obmyślił i wykonał? Wreszcie jedna jeszcze uwaga: czy, zamierza-