Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/409

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że „Fryga“ wpadł na jakieś ważne odkrycia, domyślniejsi wiązali to z odbytą na Nalewkach rewizją, słowem, przypuszczano, że ajenta nie minie jakaś nagroda.
Ponieważ naczelnik miał być w biurze dopiero cokolwiek później, za pół godziny, może za godzinę, uradzono tedy, na wniosek starego Kapuścińskiego, zejść na chwilkę na Daniłowiczowską, do „knajpki“, i tam wypić po kieliszku, na cześć bohatera dnia, „Frygi“. Próżne były protesty ajenta; trzeba się było zgodzić z kolegami, którym przewodniczył Kapuściński, mający pewną powagę. „Fryga“ tembardziej nie mógł się uchylać od projektowanego przez Kapuścińskiego „kieliszka“, że, jak pamiętamy, liczył nań, ażeby się coś dowiedzieć o przeszłości Temy.
W „Knajpce“ dopiero zaczął się hałas i gwar. Krzyżowały się zapytania. Rzecz prosta, ani ajenci, świadomi znaczenia służbowej tajemnicy niebardzo dopytywali się „Frygi“ o jego przygody, ani on nie uważał za właściwe wtajemniczać ich w takowe. Ajent dowiedział się tylko, że przez czas nieobecności w wydziale kilka razy dopytywano się usilnie o niego i że były nawet jakieś listy do niego.
Pomimo całej niecierpliwości i ciekawości, „Fryga“ nie mógł biec na górę, ponieważ „kieliszek“ nie był jeszcze skończony. Korzystając tedy z przypadku, który go usadowił obok starego Kapuścińskiego, począł, wśród ogólnego gwaru, py-