Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zmarszczka nie ukazała się na twarzy pana Natana podczas opowiadania.
— Dobrze — odrzekł po chwili — ponieważ już pan byłeś u szefa, idź do niego powtórnie, opowiedz mu to, czego jeszcze nie wie, i poproś, ażeby koniecznie i jak najprędzej, pomimo wszystko, zaszedł do biura. Koniecznie i jak najprędzej! — dodał z naciskiem — rozumiesz pan?
„Josek“ wyszedł.
— Pan, panie Henryku, zawołaj którego z twoich kolegów i poślij go po ślusarza i policję. Sam zaś siadaj przy tym stoliku. W tej chwili powiem, co masz robić. Oto weź tę paczkę pieniędzy. Tu powinno być dwadzieścia trzy tysące rubli. Policz.
Zatrzymał się dłuższą chwilę i czekał, a Henryk przeliczył sturublówki.
— Tak?
— Najzupełniej.
— Otóż będziesz wypłacał każdemu, kto się do ciebie zgłosi, za mojemi asygnacjami, odpowiednie sumy. Zostajesz na dziś kasjerem. Rachunek zdasz mi o trzeciej. Gdyby ci zabrakło pieniędzy, zawiadomisz mię. Jestem w sąsiednim pokoju. Bądź pan przygotowany, za pięć minut zacznie się wypłata.
Henryk, poleciwszy jednemu z obecnych wykonać pierwsze rozporządzenie pana Lurjego, to jest przywołać ślusarza i policję, siadł i czekał.
Pan Natan skierował się ku drzwiom.
— Ale, ale! — zawołał po chwili, zwracając