Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Fryga“ omal nie wywinął koziołka z radości.
Teraz mógł triumfować. Iskry ukazywały się z oficyny, zamieszkanej przez Apenszlaka; Apenszlak widuje się z brunetem z faworytami, który bywa u Temy i mieszka u Meinera; Meiner zamawia papier, na którym pisany jest list do Halbersona; wreszcie Apenszlak i Lurje bywają razem u Fajnhanda. „Fryga“ trzyma ich wszystkich w ręku.
Bez namysłu, chciał biec w tej chwili, zaraz, do naczelnika, objaśnić wszystko i zażądać aresztowania winnych.
Niebawem jednak przyszła rozwaga. O co ich może oskarżyć?... Oto wielkie zapytanie, które mu się nastręczyło odrazu. Naczelnik słusznie powie, że to „romanse“. Cóż, że z kominów oficyny Apenszlaka, w której wszyscy śpią, ukazują się iskry, jeżeli jednocześnie nie można go oskarżyć o żaden stanowczo zdecydowany czyn występny? Jest to, jak dotychczas, tylko niezwykłe, niewytłumaczone, ale jeszcze nie karygodne zjawisko... Trzeba mieć coś więcej, trzeba mieć dowody, ażeby móc działać.
Pod wpływem tych uwag, entuzjazm ajenta stopniał, jak śnieg majowy. Przed chwilą zdawało mu się, że jest już u celu, teraz widział, że znajduje się dopiero na początku drogi.
— Czy w tej chwili można prowadzić dalsze poszukiwania? — zadał sam sobie pytanie „Fryga“.
Odpowiedź była: nie. W tej chwili nie miał