Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XV
„FRYGA“ DZIAŁA

Była zaledwie godzina siódma rano nazajutrz.
Przez Nalewki, w stronę Muranowa, dążył zwykłym swym pośpiesznym krokiem „Fryga“. Obecność jego tutaj wytłumaczyć łatwo. O szóstej rano stawił się już na służbę i zaraz otrzymał polecenie sprawdzenia czegoś w okolicach Powązek. Biegł właśnie wykonać to, co mu zalecono.
Pomimo wczesnej pory Nalewki już były w ruchu. Otwierano sklepy. Tu i owdzie Izraelici powracali z modlitwy. Ukazywały się ładowne wozy. Słowem, Nalewki budziły się do całodziennego, ożywionego życia. Gdzie niegdzie na trotuarach trudno już było nawet przejść.
„Fryga“ biegł, jak strzała. Nie trzeba się tedy dziwić, że niespodzianie wpadł na wychodzących z jakiejś bramy dwóch panów. Jeden, ubrany elegancko, był w stroju cywilizowanym, drugi zaś w surducie, który nie miał ochoty być kapotą, ale nie śmiał jeszcze zamienić się w tużurek; obydwaj mieli rysy semickie.