Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rowych oświadczył jej swoje zainteresowanie i chęć pomocy.. Kiedy indziej, w inneni położeniu, młoda kobieta miałaby pewne skrupuły, podejrzewałaby zamiary „Frygi“, — ale teraz — cóż jej pozostawało do wyboru? Poszła za nim. Tem bardziej że on umiał przedstawić rzecz w sposób delikatny i nie obrażający jej godności.
„Fryga“ umieścił Karolcię (bo to była ona), jako sublokatorkę u znajomej straganiarki ze Starego Miasta, poczciwej babiny, nastręczył jej trochę roboty, ale sam pokazywał się bardzo rzadko. Było tam młodej kobiecie może niezbyt wygodnie, nie miała dostatków, ale zyskała wreszcie trochę tego spokoju, który jej po tylu wstrząśnieniach tak był potrzebny.
Powoli przyzwyczajała się cenić tego małego człowieczka, który jej nie pozwolił upaść w ostateczną przepaść nędzy i rozpaczy, który niczego za to od niej nie wymagał, poznała jego przeszłość, z której wyspowiadał się, nie tając nic, poznała wreszcie jego serce.
Po półtora roku przenieśli się do zacisznej izdebki Starego Miasta, gdzieśmy ich niedawno widzieli. „Sielankę“, jaka się tam dla nich rozpoczęła, on chciał uświęcić małżeństwem. Ona się temu oparła. Powiedziała: „nie potrzeba“. I tak zostało.
Wogóle ona miała poza sobą pewne tajemnice, z których się jemu nie zwierzała. Kiedy się czasami pytał o stosunki familijne, o życie po-