Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

teraz trzymam papier, obrócony pismem ku lampie, litery idą w odwrotnym porządku. Zdaje się, że w ten sposób można sobie wytłumaczyć wiele.
Kawałek papieru, który trzymała w ręku Karolcia, był jednym z największych i mieścił na sobie końcowe wyrazy wszystkich czterech wierszy.
— Rzeczywiście — zawołał po chwili „Fryga“ — „eiwa“, odczytane na odwrót, będzie „awie“, co może być zakończeniem wyrazu „prawie“, „łaskawie“, „sprawie“ i wielu innych, spotykanych w naszym języku; „mezc“ — to najwyraźniej „czem“; „ineimiw“ — to odwrócone „w imieni...“, zapewne „w imieniu“ lub „w imieniny“; jedno „ćp“ jest również nieprawdopodobnem, jak „pć“, chociaż może właśnie stanowić zbieg dwuch wyrazów.
— Sprawdzimy resztę tym samym systemem — rzekła Karolcia. — Pamiętam, na pensji chcąc uniknąć kontroli przełożonej, pisywałyśmy do siebie w ten sposób listy.. To mnie nawet naprowadziło na myśl.
„Fryga“ tymczasem odzyskał już całą swoją gorączkową ruchliwość, którą widzieliśmy podczas rewizji w mieszkaniu Halbersona. Był na tropie i to go zagrzewało. Oczy świeciły mu fosforycznie. Pochylił się nad źdźbłami papieru; zdawało się, że chciał je pochłonąć.
Upłynął kwadrans. Karolcia przyglądała się mu ciekawie. Naraz odrzucił się gwałtownym gestem wtył.
— Mam! — rzekł do niej. — Niewątpliwie twój