Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pana, że ten fakt prowadzi do nowych, nader dla pana niekorzystnych wniosków.
— Cóż robić? Jest to fakt. Powiedziałem już panu sędziemu, że mówię tylko prawdę, choćby ta tworzyła nowe przeciwko mnie poszlaki.
Była znów chwila milczenia.
— Zresztą — dorzucił po chwili Strzelecki — jestem niewinny i sądzę, że bliższe zbadanie faktów tylko wyjaśnić może moją niewinność. Dlatego też nie obawiam się bynajmniej najbardziej skrupulatnego śledztwa. Można jeszcze w inny sposób sprawdzić, że tych pięciu tysięcy nie skradłem Ejtelesowi. Trzeba tylko skontrolować numery banknotów. Halberson prowadził zawsze taką kontrolkę i jestem przekonany, że numery storublówek, w taki niewytłumaczony sposób znalezionych w mem posiadaniu, nie będą mogły odpowiadać numerom, zapisanym w jego kontrolce.
— Dobrze! — odrzekł krótko sędzia.
Po chwili zabrał głos.
— Panie Strzelecki, jak widzę, ani pan nie jesteś zwykłym oskarżonym, ani sprawa nie należy bynajmniej do zwykłych. To też sądzę, że mogę mówić z panem zupełnie inaczej, aniżeli z każdym podsądnym. Sprawa na tem nie ucierpi. Jestem przekonany, że przedstawiwszy panu otwarcie pańskie położenie, skłonię pana do wyjaśnień, które pozwolą nam nareszcie wyjść z tego labiryntu. Przeciwko panu nagromadziło się z początku wiele jednakowej siły poszlak. Niektóre znikły lub zmniej-