Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ciekawym, co się stało z kluczami. Kto i kiedy oddał je szefowi? Czy je oddał? Kto nazajutrz rano otworzył biuro?
Sędzia śledczy schylił się nad biurkiem i notował.
— Rzeczywiście — rzekł — jest to kwestja bardzo ważna, na którą dotąd nie zwrócono uwagi. Należy to wyjaśnić. Czy pan nie mógłbyś — dorzucił po chwili — przypomnieć sobie, o której godzinie wyszedłeś z biura i coś pan potem robił? Poszedłeś pan zapewne na obiad do restauracji? a może do domu?
— Właśnie, że nie.
— Więc cóż pan robiłeś?
— Głowa mnie trochę bolała. Byłem zmęczony i zamyślony. Wieczorem miałem mieć spotkanie, które wprawiało mnie w pewne rozdrażnienie i wzruszało zgóry.
— Spotkanie, czy nie z Temą?
— O, nie...
— A jednak pan byłeś u niej tego pamiętnego wieczora lub nocy.
— Nie. Przynajmniej tego nie pamiętam.
— Więc pan znów zaczynasz wracać do fantastycznego systemu przeczenia oczywistym faktom.
— Powtarzam tylko prawdę i nic więcej.
Sędzia machnął ręką.
— Więc cóż pan zrobiłeś, wyszedłszy z biura?
— Byłem zdenerwowany i postanowiłem się przejść.
— Słusznie. Nie sposób jednak, ażeby pana