Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/420

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Fryga“ wziął do ręki z kupy papierów wielką kopertę.
— Tutaj oto, rzekł — znajduje się — ani mniej, ani więcej, tylko jeden z listów zastawnych, skradzionych przez zabójcę księdzu Suskiemu...
Wiadomość tę przyjęto okrzykiem niedowierzania.
— Sprawdzić łatwo... Numera listów były zanotowane przez osobę, wypłacającą należność księdzu Suskiemu... Koperta zaś jest zapieczętowana herbem pana Jastrzębskiego i nosi napis następujący: „Wewnątrz znajduje się list zastawny na rs. 1,000, który zastawiam p. Onufremu Leszczowi na warunkach umówionych (podpisano) A. Jastrzębski.“ Widocznie przez zapomnienie lub z innego powodu, zabójca nie zmienił tego listu w Wrocławiu i próbował go zużytkować następnie.
„Fryga“ obrzucił obecnych wzrokiem, w którym przebijał się mimowoli tryumf.
— Czy tego dość? — pytał.
— Aż za dużo...
— To też dla porządku tylko wspomnę o listach, przysłanych panu mecenasowi i pannie Władysławie przez zabójcę, widocznie dręczonego wyrzutami sumienia. Pomimo usiłowań zmienienia charakteru, napis na kopercie widocznie przypomina ich adresy... Wreszcie dodam, że świadectwo lekarskie, złożone w biurze, zostało wydane przez lekarza, przyjaciela Jastrzębskiego, w przekonaniu, że idzie tu o ukrycie intrygi miłosnej... Lekarz jest to człowiek uczciwy; zapytany przez sąd, zrozumiawszy położenie, odrazu rzecz przyzna. Skończyłem.
Teraz przez długą chwilę panowało milczenie. Każdy z obecnych pogrążony był w myślach. Adwokat