Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/407

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Trzeba panom wiedzieć, a wiadomość tę zresztą polecam ich dyskrecji — ciągnął „Fryga,“ widząc zadziwienie słuchaczy, — że panna Śniadowicz, kobieta zresztą najzacniejsza w świecie, posiada w swej przeszłości przykrą tajemnicę... Pan Solski miał zapewne sposobność słyszeć o nieszczęśliwej miłości, dzięki której jego kuzynka została starą panną. Narzeczony, człowiek bez charakteru i sumienia, zatruł jej życie; pomimo to została zawsze wierną jego wspomnieniu. Ażeby mu pozwolić uciec za granicę, musiała pewnego razu wystarać się o paręset rubli. Rzecz była nagła, a panna Śniadowicz, naówczas biedna nauczycielka, nie mogła myśleć odrazu o zgromadzeniu podobnej sumy. Wówczas uciekła się do środka, który ja nazwę nie inaczej jak... heroicznym. Pożyczyła od lichwiarza pieniądze, a jako gwarancją dała mu rewers z podpisem przełożonej pensji, na której była nauczycielką. Żyjąc chlebem i wodą, pieniądze oddała, a wkrótce otrzymany niewielki spadek pozwolił jej założyć własną pensją... Pomimo to ów rewers dostał się w ręce Leszcza. Odtąd panna Śniadowicz jest niewolnicą i powolnem narzędziem łotra.
— Nieszczęśliwa kobieta! — szepnął Lutek Solski.
— Rzecz prosta, opowiadając to panom, liczę na dyskrecją...
— Możesz pan być spokojnym... przyrzekamy ją — zawołali wszyscy jednogłośnie.
— Nie potrzebuję panom opowiadać, jak zostało ukartowane niezręczne oskarżenie o kradzież łyżeczki... Panna Śniadowicz zdobyła się na wypędzenie panny Jadwigi,