Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Prawie nic. Dwa słowa wszystkigo. Oto cała depesza: „Berlin. Jadę dalej (podpisano) Wurm.“ Czy nie znaliście jakiego Wurma?
— Nigdy w życiu...
— To chyba pomyłka, albo może kto chciał z was zażartować...
— O la Boga!
Joanna zbliżyła się do pana i pocałowała go w rękę.
— I co ja mam z tem robić proszę pana?.. Żeby tylko nie było jakiego kłopotu!..
— Co? Najlepiej podrzeć i wyrzucić do śmieci...
Mówiąc to, pan Onufry darł telegram w drobne kawałki.
Joanna pocałowała pana Onufrego raz jeszcze w rękę i odeszła.
Od tej chwili humor pana Onufrego zmienił się w sposób zadziwiający. Kazał sobie podać kawę, której od rana jeszcze nie pił, a następnie, wykwintnie ubrany, gwiżdżąc między zębami jakąś piosenkę, wyszedł na miasto...