Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie... — rzekł. — Mam tylko jeden dowód, ale stanowczy. Czy pan mecenas nie pamięta, com mówił przed chwilą o zwierzeniach Wawrzka Kobuza, podsłuchanych na stacji w Kutnie?.. Nazywał człowieka, który go podmówił do fałszywego zeznania, „Robakiem“. Oto dowód. Teraz nie potrzebuję już chodzić do parafji Ś-go Aleksandra, ażeby się ostatecznie przekonać, że panna Lipińska i Stefan Polner są bliźniętami... Ta wspólna, pochodząca z jednego źródła i działająca przy pomocy tego samego narzędzia nienawiść, która ich prześladuje, jest argumentem niezbitym...
„Fryga“ mówił powoli, poważnie, głosem smutnym.
Adwokata uderzały i przekonywały jego słowa. Pomimo to miał jeszcze wątpliwości, chciał je poddać krytyce.
— Jeszcze jedno... Powiedz mi, panie Józefie, w jaki sposób panna Lipińska mogła pójść za tym łotrem, człowiekiem nieznanym jej, zapewne nie wzbudzającym zaufania?.. Ja tego nie rozumiem...
„Fryga“ mimowoli uśmiechnął się.
— I ja nie rozumiem tego zupełnie... Co pan chce panie mecenasie, nie jestem przecież czarodziejem. Mogę przypuszczać.. Musiano użyć jakiegoś podstępu. Maglarka mówi o liście. Dla czegóźby łotrzy, którzy nie cofają się przed zbrodnią, mieli się cofnąć przed fałszerstwem?..
Teraz Solski podniósł się z krzesła.
W oczach błyszczał mu gorączkowy ogień. Głos miał ochrypły.