Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nocy, kiedy spełniona została zbrodnia, szalała gwałtowna burza i nawet upadło w okolicy parę piorunów.
„Dopiero wczoraj rano sąsiedzi zwrócili uwagę, iż okna jednej z izdebek, położonych na facjatce były wyrwane z zawias, a szyby porozbijane. Przywołana straż ziemska weszła do izdebki.
„Wewnątrz znaleziono najstraszniejszy nieład. Większość lichych sprzętów była poprzewracaną i porozbijaną. Ślady walki są widoczne. Drzwi komunikujące mieszkanie mniemanego Robaka z izdebką Wojciecha P... znaleziono wybite. Obok nich leżały zimne już zwłoki starego szewca...
„Trup nosi na skroni głęboką ranę. Według wszelkiego prawdopodobieństwa śmiertelne uderzenie zadane zostało ciężkim młotkiem szewckim, leżącym obok. Lokator izdebki, gdzie spełniono zbrodnię i kobieta, którą ze sobą owego wieczoru sprowadził, znikli. Wybite okno i pozostałe pomimo deszczu ślady na podwórzu zdają się dowodzić, że prawdopodobnie sprawcy zabójstwa wymknęli się ta drogą.
„Tajemnicza ta zbrodnia powoduje ogromną sensację na Nowej Pradze. Do koła rudery gromadzą się tłumy okolicznych mieszkańców.
„Kto była nieznajoma kobieta? Jakie jest rzeczywiste nazwisko mniemanego Robaka? Kto właściwie popełnił zbrodnię? Jakie były jej powody? Oto cały szereg pytań, które śledztwo musi wyjaśnić... Tymczasem pozostaje okryta mgłą tajemnicy...