Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cześnie zrzucał z ramion, do pewnego przynajmniej stopnia, ciężar myślenia o jej potrzebach.
Józia przyjęła tę propozycję z zapałem.
Teatr uśmiechał się dziewczęciu, a między innemi powodami, które wpłynęły na ustąpienie zadaniom aktora, był urok istoty wyjątkowej, który otaczał go w jej oczach... Z kolei jej żywa twarzyczka, miły głosik, świeżość, wreszcie pewna inteligencja, będącą śladem kilkoletniego kosztem najcięższych ofiar ze strony matki, pobytu na pensji, sprawiły, że ją przyjęto chętnie i dano jej na początek niewielką pensyjkę. Protekcja aktora, który był drugim amantem trupy, znaczyła coś także.
Odtąd zaczęło się koczujące życie na prowincji i w Warszawie...
Była to nędza, trochę ozłocona szychem, ale nędza... Włóczęga z trupą trwała przeszło dwa lata. W rezultacie Józia zajęła jedno z pierwszych stanowisk w towarzystwie, co jej nie przeszkadzało chodzić często w dziurawych trzewikach i żyć dnie całe suchym chlebem, żydowskiemi kiełbaskami i wódką. Stosunek z pierwszym kochankiem trwał ciągle, mieszkali nawet razem, ale węzły rozluźniały się coraz bardziej... On szedł w swoją stronę, ona w swoją.
Józia miała ciągle przy sobie Władkę.
Kochała bardzo maleńką. Władka od ósmego do dziesiątego roku życia wychowywała się za kulisami i na budach, wożących trupę z jednego miasteczka do drugiego. Grała kilka ról aniołków i dzieci. Sama była już „artystką“. Te dwa lata dały jej przedwcześnie poznać wiele przykrych stron życia!..