Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czujność rozbudził wygląd tego strzępka, charakter pisma, dowodzący jakiegoś niezwykłego stanu psychicznego autora, treść zagadkowa, wreszcie nawet miejsce, gdzie znalazł ten papier.
Było to prawie przed pięciu laty.
Pan Onufry wyjechał za interesami do Piotrkowa. Miał niewielką sumkę na hypotece majątku ziemskiego, który licytowano. Trzeba ją było uratować od spadnięcia.
Pan Onufry przyjechał wieczorem i stanął w jednym z miejscowych hotelów. Ponieważ miał przy sobie znaczniejszą sumę gotówki, z którą zamierzał nazajutrz stanąć do licytacji, uważał za właściwe na wszelki przypadek zabezpieczyć ją dobrze na noc.
Były komornik był człowiekiem bardzo ostrożnym.
Szukając dogodnej skrytki, pan Onufry otworzył dolną szufladę wielkiej staroświeckiej komody, stojącej obok łóżka. Ta szuflada zaciekawiła go. Zdawało mu się, że jest cokolwiek węższą, niż inne wyższe szufladki tego samego sprzętu.
To zaczynało wyglądać na coś tajemniczego...
Pan Onufry, podniecony spostrzeżeniem, tak długo majstrował, aż za naciśnięciem tylnej deski szuflady, odkrył rodzaj małej skrytki.. W tej skrytce znajdował się strzępek papieru...
B. komornik mówił sobie, że niepodobieństwem jest, ażeby ten papier nie był szczątkiem jakiejś tajemnicy. Ze słów nieporządnie nań rzuconych, zdawało się wynikać, iż w grze były tu pieniądze.