Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 88 —

tylko do mnie, a stawię się, jeśli żyw będę, jeśli to tylko w ludzkiej będzie mocy!
Mówił to powoli, spokojnie, a ze słów jego czuć było szczerość nieprzepartą.
Jadwiga pomyślała sobie w tej chwili, że istotnie w sprawie, która ją powołała do Ameryki, przydałaby się jej może niekiedy taka pomoc męzka.... Miękko się jej zrobiło przez chwilę na sercu, ale wnet otrząsnęła się z wrażenia. Uśmiechnęła się poważnie — i rzekła:
— No.... no.... zobaczymy.... na teraz do widzenia!
Tłum tymczasem przewijał się dokoła nich. Po za peronem rozbrzmiewały sygnały, w dali na szynach migotały kolorowe światełka, buchała para i biły dzwony lokomotyw, syczały światła elektryczne i turkotały taczki z pakunkami... Żydek przewodnik gapiowato przyglądał się tej tak niezwykłej parze.
— Musi być, narzeczeni!... — mruknął pod nosem, splunął i odszedł na bok.
Wreszcie nastąpiła chwila rozstania.
Homicz ujął za rękę Jadwigę i uścisnął ją silnie..,. Przez chwilę trzymał tę rączkę w swej dłoni, a w oku jego zabłysła tymczasem — gruba łza. Ona patrzyła na niego z życzliwością i smutkiem, jak na dziecko. Wreszcie łagodnie, rzekła raz jeszcze „Do widzenia!“ — i skierowała się ku kratce, oddzielającej ją od pociągu.