Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 78 —

burgu, w Berlinie, Londynie i innych miastach za granicą.
Najchętniej zagadywał Jadwigę; ale ta trzymała się w obec niego zimno. On zresztą był zawsze uprzedzająco grzeczny i usłużny.
W tem tak zbliżonem teraz kółku znajomiono się coraz lepiej. Opowiadano sobie wzajem o swej przeszłości; mówiono o planach na przyszłość.
Dzieje Mani Horodyńkiej i kuzyna Połubajtysa były wcale nieskomplikowane. Matka Mani pochodziła z Litwy, a do Warszawy przybyła jeszcze dzieckiem. Tam wyszła za mąż za jakiegoś rzemieślnika, spędziła całe życie i owdowiała.... Mania, urodzona w Warszawie, razem z braćmi i siostrami, pracowała na utrzymanie swoje i starej mateczki. Z rodziną matki na Litwie lata całe nie komunikowali się. Wiedzieli tylko, że istnieją i żyją tam, gdzieś pod Święcianami, dość rozgałęzione pokolenia Połubajtysów i Miszkicińskich, pochodzące od przyrodnich braci starej Horodyńskiej. Aż tu naraz, zaledwie na jakie dwa miesiące przed wypadkami, o których tu mowa, przybył do Warszawy młody Jan Połubajtys — i oświadczył, iż na Połubajtysów, Miszkicińskińskich i Horodyńską, przypadł w Ameryce, w Stanie Pennsylvania, znaczny spadek. Umarł tam jeden ze starszych Połubajtysów, który przed kilkudziesięciu laty wyemigrował za