Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 72 —

ci dwoje się kochają!” — myślały panie), będzie o czem rozmawiać przez wszystkie pozostałe dni podróży. („Ten młody Polak jest charmant!“ — zauważyła hrabina Z.)
Szczep anglo-amerykański lubi objawiać swe zadowolenie czynem.
Wystąpił lord Carrington, długi, żółty, sztywny, jak kij, Anglik — i zaproponował, ażeby wznieść na cześć pana... („Homitscha’, — podpowiedział kapitan) trzy razy: „Hip, hip... hurrah!”.
Przyjęto — i wykonano.
Następnie bankier S. F. Hutchinson, Sr. (z firmy Hutchinson & Clark z New Yorku) zaproponował, ażeby zebrać składkę dla bohatera tej awantury, zapewne człowieka niezamożnego. Przyjęto projekt z niesłychanym zapałem. Zebrano ogółem: 107 dol. 35 c., 150 franków, 11 funtów szterl. — i 222 marek pruskich. Wyznaczono delegacyę dla doręczenia tej sumy bohaterowi dnia.... Nastąpić to miało po południu dopiero.
W tej chwili uderzył dzwonek na obiad. Wszyscy udali się do jadalni.
W godzinę potem, po posiłku, szan. kapitan okrętu wygłosił tę samą lub podobną mowę w obec pasażerów klasy drugiej (zebrano tam dla bohatera „Homitscha” coś około 300 marek).