Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/672

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 668 —

mie i jednocześnie o jutrzejszej wizycie w hotelu Plantatorów.
Czyżby jedno z drugiem pozostawało w związku?
I teraz, gdy w wielkich salach pensyonatu miss Hunter zapanowała cisza i mrok, wciąż myśli o tem samem. Z sąsiedniego pokoju dochodzi regularny, cichy oddech śpiącej „Sarenki“; lampa migoce blado... a Jadwiga trzyma ciągle przed oczyma telegram Szczepana... Zda się pragnęłaby nauczyć się go na pamięć! Na ustach jej błądzi uśmiech....
Litery migają jej przed znużonemi oczyma.... uciekają w przestrzeli. Znużona jest. Dłoń jej z telegramem opuszcza się ku ziemi. Głowa opada na poręcz fotelu.
Zasnęła.
I widzi dziwny sen: Mgły zasnuwają przed jej wzrokiem coś tajemniczego. Opadają powoli... kłębią się.
I oto z poza mgieł wyłania się obraz niejasny... potem jaśniejszy. Jakieś skały potężne, skały z granitu wznoszą się dokoła.... Blade światło pada z zawleczonego chmurami nieba. Słychać miarowy odgłos żelaznych młotów i drągów, rozbijających skałę. Szereg postaci męzkich, milczących i ponurych, monotonnemi uderzeniami ryje skałę.... Ich odzież to bawełniane kaftany i spodnie w czarne i białe paski, ubiór kryminalisty. Obok, strażnicy, uzbrojeni w baty, pałki i rewolwery.