Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/642

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 638 —

nowczego dowodu, że tamtego nie kocha, jak ów portrecik — tego ukochanego.
To też tragiczne akcenta jej głosu znikły odrazu.
Oczęta jej znowu zaszły łzami, ale tym razem łzami radości.... i znów rzuciła się w objęcia przyjaciółki. I tak splecione ze sobą, bliższe o stokroć? sobie przez poznanie swych tajemnic, szeptały sobie dalsze zwierzenia....
Jadwiga czuła się w obowiązku objaśnić w paru słowach „Sarence” historyę swego stosunku z Konradem. Uczyniła to w ogólnych wyrazach, nie bawiąc się w szczegóły. Był jej narzeczonym przed laty 4ma; tajemnica rodzinna, dramat pewien ponury rozdzielił ich wtedy na zawsze i nigdy już zbliżyć się im nie pozwoli — oto i wszystko.
W tem miejscu przerwała jej „Sarenka”.
Tajemnica?.... dramat? — Istotnie i ono tem samem mówił. Ona myślała wtedy, że to mowa o jego miłości; teraz rozumie.... to musi być co innego. Tak! — przypomina sobie.... On twierdził, że chce się widzieć z Jadwigą, ponieważ ma jej do zakomunikowania coś bardzo ważnego....
— Dla czegożbyś się z nim zobaczyć nie miała? — nastawać zaczęła „Sarenka”.
— Nie.... nie — broniła się Jadwiga — Zresztą namyślę się.... zobaczę....
— No, a jeśli go zobaczysz, to co mu po-