Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/605

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 601 —

W chwilach zniechęcenia lub oczekiwania, często po nocach całych, gdy sen nie chciał ukoić zmęczonego burzą wrażeń mózgu, pracował w specyalnie urządzonem laboratoryum nad nowem zagadnieniem elektrycznem, nad wynalazkiem, który mu mógł przynieść nową sławę i miliony. Był zresztą ciągle zdenerwowany — prawie chory. Walka z trudnościami sprawy Śląskiego z jednej strony, a z komplikacyami owego zagadnienia naukowego z drugiej, trzymała jego nerwy w ciężkiem naprężeniu.
I jedno i drugie szło mu przez jakiś czas bardzo trudno....
Aż wreszcie pewnego pięknego poranku — a było to w tym mniej więcej czasie, kiedy Konrad Felsenstein wyjechał do Kansas City z New Orleans — zawzięta dotąd fortuna uśmiechnęła się Szczepanowi aż z dwóch stron odrazu...
Pewnej nocy, w półśnie niespokojnym, objawiło mu się rozstrzygnięcie największej trudności jego nowego wynalazku. Objawiło się! — inaczej powiedzieć niepodobna....
Siłą woli przebudził się. Nieubrany, wyskoczył z łóżka — i pobiegł do swej pracowni. Po godzinie pracy, miał przed sobą szkic rysunkowy i krótkie objaśnienie, stanowiące jego tryumf. Zwyciężył! Najnowsze zagadnienie elektryczne zostało rozwiązane.