Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/588

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 584 —

Powiedział ta wszystko staremu baronowi w oczy, bez zawahania się, z okrucieństwem, — a ten na nowo ugiął się pod tym ciosem.
Konrad przedstawił mu teraz swoje żądania.
Były one następujące: — Najpierw poślą temu szantażyście z Chicago żądaną sumę i nakażą mu milczenie; potem jakoś kupią go zupełnie.... Jednocześnie pojadą obydwaj do Ameryki, zaraz, w tej chwili. Odnajdą Jadwigę i powiedzą jej wszystko. A ona będzie sędzią.... Co każę, to zrobią! Pokutę, jaką naznaczy, wypełnią.... Zadosyćuczynienie dadzą. Jeśli ona, teraz, po tem wszystkiem, przyjmie jego, Konrada, za męża, on ofiaruje jej resztę złamanego życia i dziurawy płaszcz czci, otaczający ich imię; jeśli nie, jeśli odepchnie go, tem gorzej.... on pójdzie precz.
Głos Konrada brzmiał, jak dzwon rozbity, gdy wymawiał te wyrazy.
Była w nim siła żelazna — i rozpacz rozdzierająca. Był to wyrok sędziego, nieodwołalny i nieubłagany.
Widział to baron Albert; pomimo to jednak usiłował jeszcze walczyć.
Nie walczył przeciw wyrokowi w zasadzie. Żądał ustępstw, złagodzenia warunków... Tak! Owemu człowiekowi z Chicago gębę zamknąć — zgoda. Kupić od niego dokumenta, choćby po cenie najwyższej... niech i to będzie.