Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/564

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 560 —

na pociąg, udający się na Południe. Tego ranka wstał wcześnie i jednym z pierwszych pociągów udał się do Evanston. Pomiędzy młodym wynalazcą, a starym badaczem tajemnic serca i duszy ludzkiej wywiązała się tymczasem, oprócz stosunku byznesowego, szczera i prawdziwa przyjaźń. Przed wyjazdem Robbins zaprosił Homicza na śniadanie i na ostateczną gawędę w sprawie śledztwa.
Było nie więcej, niż wpół do 9ej, gdy Szczepan przybył do domku Robbinsa.
Gospodarz powitał go przy drzwiach — i poprowadził do stołowego pokoju. Śniadanie było wykwintne, bo też Robbins był trochę smakoszem.... Dla tej właśnie racyi, ażeby nie psuć sobie trawienia, miał on zwyczaj nie rozmawiać przy stole o interesach. I tym razem mówili o rzeczach obcych, o polityce europejskiej, na tle której w owym czasie ukazywały się poważne chmury....
Mieli zresztą na interesa całe przedpołudnie. Sprawa Ślaskiego dla obydwu przedstawiała niewyczerpane tematy do rozmowy. Nadto Robbins obiecał, że tym razem odsłoni przed Homiczem rąbek swego tajemniczego muzeum. Był to duży zaszczyt i dowód wielkiej przyjaźni.
Skończywszy śniadanie, przeszli do gabinetu.
Tam gospodarz ujrzał najpierw leżące na stole gazety poranne.