Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/556

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 552 —

cznie znał dobrze. Coś mu zalecał, a Niemiec odpowiedział skinieniem — na znak zgody.
Szymek nie wyszedł z Kaliskim drzwiami frontowemi.
Skierował się razem z towarzyszem w głąb saloonu — i tam otworzył małe drzwiczki. Znaleźli się w jakimś pokoiku zarzuconym rupieciami, potem przeszli przez ciemną sionkę, wreszcie znaleźli się w jakimś zaułku.... Przeszedłszy kilkakroków, skręcili w wązką uliczkę — i znów przez kwadrans krążyli po labiryncie zaułków i uliczek, pośród kup gnoju, pudeł z śmiećmi i niemiłych zapachów.
Przez ten czas nic nie mówili do siebie.
Wreszcie w jakimś zaułku Zawalidroga zapukał do małych drzwiczek po parę razy, z przestankami. Drzwiczki skrzypnęły — i ukazała się w nich owinięta w fular głowa starej Murzynki.
Oh, that’s you, Mr. Simon — rzekła na widok Szymka.
Widocznie miał on u niej dobrą markę.
Nie pytając już nic dalej, Murzynka poprowadziła dwóch przybyłych przez jakieś podwórze do nowego przejścia, a ztamtąd do sieni dużego drewnianego domu, którego kontury niejasno rysowały się na tle zmroku.
W oknach domu nie było widać świateł; zdawał się zupełnie opuszczonym; gdy jednak Murzynka wprowadziła dwóch ludzi do sieni i