Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/482

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 478 —

— O, tak — odrzekłem — Proszę go śleśledzić.... Chcę w każdym razie wiedzieć, gdzie się podział i co robi.
Serdecznie żegnany, opuścił szef detektywów mój gabinet.
Ja rzuciłem się znów do czytania listu Kaliskiego. Czytałem go dwa, trzy, pięć, dziesięć razy....
Kiedyż nareszcie przyjedzie Gryziński?...
(Nazajutrz). — Całą noc dziś nie spałem.... Kombinowałem. Przesuwały mi się przez głowę tysiączne wizye, pomysły, fantazye. Już... — już.... byłem na tropie sprawców zbrodni z przed lat 20tu; już trzymałem w ręku wszystkie dowody ich winy, — gdy oto naraz wszystko się rwało.... nici pryskały... i budziłem się, potem gorącym zlany, bez niczego. Miałem sen dziwny.
Śniło mi się więzienie stanowe, a właściwie kamieniołomy przy więzieniu stanowem; podobno w niektórych Stanach południowych więźniów zatrudniają jeszcze w takich kamieniołomach. W lizbie skazańców znajdował się jeden, starzec umęczony, wyczerpany trudem, zabity na duchu, Polak... Sen kazał mi się wcielić w jego duszę, czuć jego cierpienia, przeżywać razem z nim jego tęsknotę do Polski. I dziwna rzecz, twarz tego starca tak mi była podobną do twarzy Jadwigi. Reszta szczegółów rozpływa mi się we mgle....