Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/479

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 475 —

trzności jest widocznie, ażeby prawda po latach 20tu się wykryła, a krew niewinnego została pomszczoną.... i ażeby to wszystko stało się za mojem pośrednictwem.
Oto fakta:
Dziś rano czytałem przy kawie gazety angielskie — i oto naraz znajduję artykuł o krwawem zajściu w szulerni na State ulicy. Nazwisko jednej z osób, działających w tym dramacie, zkądś mi znajome. John Dix.... Boże! wszakże to pseudonim Kaliskiego. Uciekł...
Nie skończyłem jeszcze czytać artykułu, gdy wtem — dzwonek.
Po chwili służący wprowadza do mego gabinetu naczelnika mego chicagoskiego biura detektywów (nb. co do uczciwości i dzielności tego człowieka nie można mieć żadnej wątpliwości, to nie Fox ani Goggin z New Orleans). Jest to jegomość o wyglądzie ministeryalnym, zawsze nadzwyczaj poważny....
Tym razem uśmiecha się do mnie. Musi mieć coś nadzwyczaj ważnego!
Istotnie.
Podaje mi gazetę z zakreślonym czerwonym ołówkiem artykułem, który dopiero co sam czytałem, — a nadto dużą kopertę. Na kopercie jest napis: „Brulion listu w języku niemieckim, znalezionego w mieszkaniu zbiegłego z Chicago krupiera Johna Dixa (inaczej Bolo L. Kaliski).”