Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/472

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 468 —

poczucie wszystkiego, co szlachetne i wrażliwość na każde poświęcenie, były właśnie najlepszymi obrońcami twojej sprawy w obec jej serduszka. Pomyśl: dwa razy ocaliłeś jej życie, tuzinami całymi można liczyć twoje dla niej poświęcenia; wreszcie na jeden jej rozkaz idziesz w świat, jak przestępca, skazany na wygnanie, bez słowa protestu, z rezygnacyą niewolnika, pomimo bezgranicznej dla niej miłości, która przecież nie jest jej żadną tajemnicą.... Idziesz i w niecałych lat trzy zdobywasz, pchany rozpaczą czy jakąś nieokreśloną nadzieją rzecz mniejsza! — fortunę i rozgłos.... Pomyśl i zastanów się, czy to na jej serce wrażliwe i szlachetne nie powinno oddziałać.... czy nie powinno wywołać najgłębszego wrażenia?
Powtarzam tu słowa Gryzińskiego. Istotnie ja sam, do tego czasu, nigdy jeszcze nie pomyślałem o niczem podobnem.
— I nie biorę tu jeszcze w rachubę zalet twoich osobistych — ciągnął dalej Gryziński — bo przecież do kroćset stutysięcy fur beczek jesteś, bądź co bądź, chłopiec, jak malowanie (Roześmiałem się na ten sąd przesadny). — Co do mnie, jestem solennie przekonany, że już podczas waszego ostatniego widzenia w parowie, żywiła dla ciebie jakieś gorętsze, może zresztą nieświadome uczucie.
— Czemuż mi tedy kazała iść precz?...