Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/433

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 429 —

Grdybyśmy o tym samym czasie udali się do mieszkania p. Bolo L. Kaliskiego (inaczej Johna Dixa), do „pokojów umeblowanych” przy 37ej i State, — znaleźlibyśmy także owego jegomości, mocno przez dwuletnie więzienie zmizerowanego, przy biurku.
Pisze on list, a usta jego krzywią się co chwila dyabelskim uśmiechem.
Oto słowa listu:

....Szanowny panie baronie! —
Gdybyś pan zobaczył mnie dziś, po przejściu dwóch lat ciężkiej, a niczem nieusprawiedliwionej męczarni, męczarni, którą przebyć musiałem wskutek bezgranicznego poświęcenia się pańskim interesom, nic poznałbyś mnie pan baron nigdy i w żadnym wypadku.... Z człowieka w kwiecie wieku, stałem się starcem — na pół złamanym. Więzienie wybiło na mnie straszne swe piętno....
A jednak w całym toku mego procesu, którego przyczyną w gruncie rzeczy była parska sprawa z ową panną, podczas dwuletniego więzienia, nigdy z ust nie wyrwało mi się ani jedno słowo potępiające pana, ani jeden zarzut, ani jedna insynuacja. Byłem panu wierny, jak pies....
Zresztą jeśli ja siedziałem w kryminale, tak samo, a zapewne i daleko więcej winien jesteś kryminału — pan.
Pan kazałeś mi wyjechać za tą panienką do Ameryki.
Pan mi na to dałeś pieniędzy.
Pan mi kazałeś odebrać jej w Ameryce papie-