Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/395

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 391 —

Pat uśmiechnął się z zadowoleniem — i skinął ręką, aby szli za nim.
Skierował się teraz w bok.... Szli z jakie dziesięć minut, drąc się przez gąszcza, kalecząc sobie ręce i nogi Naraz Szymulis zatrzymał się. Byli u wejścia na jakiś rodzaj ścieżki górskiej. Pat nasłuchiwał chwilę, aż widocznie dosłyszał, co mu było potrzeba, bo aż klasnął w ręce z radości.
Istotnie słychać było chrzęst łamanych gałęzi.
I Pat podniósł rękę do ust.... Policzki nadął — i wydał trzy okrzyki, jak gdyby lek nocny puhacza....
Objaśnić tu wypada, że istotnie Szymek Zawalidroga porwał w zuchwały sposób Jadwigę — i uprowadził ją ze sobą....
Po zawróceniu jego bandy z drogi do fabryk przez księdza Ludwika, ani myślał chodzić na górę i narażać się na strzały obrońców „Excelsior Works”. Na to był za mądry.... W chwili gdy zacny kapłan upadł śmiertelnie raniony, Szymek skrył się tylko wraz z najstarszym z Szymulisów w zarośla — i obserwował, co będzie.... Dwaj pozostali Szymulisowie zamieszali się w tłumie i pociągnęli z innymi ku plebanii. I Szymek powlókł się za tłumem, trochę z ciekawości, trochę dla tego, ażeby na nowo zebrać swoich chłopaków i na nowo zacząć poszukiwać za Jadwigą. Przy-