Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/360

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 356 —

— Dobrze! — odrzekł wreszcie Winterton — Niech pańscy robotnicy i ludzie szeryfa gaszą pożar.... chociaż w tamtej stronie — wskazał w kierunku długiego magazynu węglowego — nic, zdaje się, niema do czynienia. A ja rozdzielę moich na trzy kolumny. Pan mi dodasz do każdej przewodnika. I runiemy!
Stało się, jak mówił.
Nie upłynęło dziesięć minut, gdy znów zagrzmiały gwizdawki.... Z pomiędzy zabudowań wysunęły się trzy kolumny wysokich ludzi z karabinami i kordelasami — i poszły.
W tłumie, oblegającym zakłady „Excelsior Works”, po czterech strasznych eksplozyach min podziemnych, Bóg wie przez kogo założonych i przez kogo wyrzuconych w powietrze, panowała konsternacya.... Jęki szły od końca do końca linii ataku.... Nikt nie wiedział, ilu ludzi zostało zabitych, ilu utraciło członki. Nikt tego nie śmiał badać. Niektóre bandy cofały się ku lasowi. Pozostałych nic nie mogło skłonić do posuwania się naprzód.
Ludzie drżeli ze strachu i wściekłości.
Tylko płomienie szły naprzód nieustraszone. Zdobywały budynek za budynkiem, przeskakiwały z dachu na dach.
Trwała wciąż trwoga i niepewność.
Wtem coś się stało....
Z fali iskier i płomienia, z poza obłoków dymu wysunęły się szybko, biegiem, trzy ko-