Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 26 —

minut piętnastu — a i drugi list leżał już przed nią gotowy.
Był to list polski. Brzmiał, jak następuje:

„Wny Konrad v. Felsenstein.

Sz. Panie: — Losy rządzą nami niekiedy w sposób fatalny.... Znasz pan mnie o tyle, o ile znać musi człowiek serca, honoru i inteligencyi kobietę, z którą związać pragnął swą egzystencyę na oałe życie. Wiesz pan tedy, że pisząc ten list, działam z zupełną rozwagą — i tak, jak mi każę najwyższe prawo życia, obowiązek. Jestem zmuszoną oświadczyć panu, iż związek małżeński pomiędzy nami do skutku przyjść nie może. Zmienić tego nikt i nic nie jest w stanie. W imię szacunku, jaki pan miałeś dla mnie zawsze, w imię względności, jaka należy się kobiecie, zmuszonej w bólu serca (przyznają to bez fałszywego wstydu) wyrzec fatalne słowo rozstania, zaklinam pana, ażebyś nigdy nie starał się, nietylko dowiedzieć się, jakie przyczyny spowodowały to rozbicie naszych planów na przyszłość, ale nawet — nie próbował nigdy mnie widzieć. Tak być musi. Znam pana dobrze — i wiem, że postąpisz tak, jak proszę. żegnam pana na zawsze. Zachowaj dla mnie przyjaźń. Szacunku twego zawsze będę godną.
Przed chwilą jeszcze pańska narzeczona.

Jadwiga.
„P.S. Pierścionek zaręczynowy zwracam panu jednocześnie.

Napisała te dwa listy — i na chwilę zatopiła się w zamyśleniu, nieruchoma.