Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 274 —

bezczelną twarzą, który tłukł się już po wszystkich katach Europy i Ameryki), Niemiec Grossberg, towarzysz i wielbiciel Mosta, jeden „Ajrysz” i jeden Szwed, Ci w pewnej przynajmniej mierze działali — jakkolwiek za pieniądze — szczerze.... Ożywiała ich, jeśli nie specyalna przyjaźń dla robotników, to przynajmniej nienawiść dla kapitału.
Byli to przeważnie zapaleni i doświadczeni agitatorzy robotniczy. Do nich wiązała się rzesza agentów dobrej wiary, przeważnie bezpłatnych, zrekrutowanych z grona niezadowolonych robotników miejscowych. Trzeba też przyznać, że np. w „Excelsior Works” powodów do niezadowolenia nie brakło.... Było ich aż za dużo.
Żelazna ręka głównego dyrektora zakładów, p. Andrew J. Maliory’ego ciążyła nad wszystkimi.
Robota Kaliskiego i jego towarzyszów szła bardzo ostrożnie.... Zachowywano wielką tajemnicę we wszystkiem. Zebrania odbywały się po cichu, po kątach. Rozdzielano wiele pamfletów, podobnych do tego, jaki wpadł w rękę kuma Walentego, w niedzielę przed dwoma tygodniami. Ukazała się w znacznej liczbie egzemplarzy Jakaś polsko-amerykańska anarchistyczna gazeta ze Wschodu, nakazująca, krótko mówiąc: „księży bić, a bogaczy wieszać....” Krążyły też podobne świstki