Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 230 —

lub uczestnika kradzieży.... Tych pieniędzy użyć nie mogę i nie mam prawa.
Szczepanowi wzgląd ten na myśl nie przychodził. Wprost nie myślał o tem. Rozumiał rzecz w ten sposób, iż sumę skradzioną Jadwidze zwracają — kto? — mniejsza o to.... Restytucya jest słuszna — i niema nic prostszego. Dopiero delikatniejszy umysł Jadwigi doszedł do innego wniosku — i wyjaśnił sobie, że uczciwe ręce dotykać się tych pieniędzy nie powinny. I on to teraz zrozumiał.
— Ach! — rzekł i zamilkł.
Byli przed chwilą na drodze najlepszej. Zdawało mu się, że list, otrzymany z New Orleans, odsłonił połowę tajemnic, tkwiących w sprawie dramatu przed lat 17tu i daje środki do odkrycia prawdy.... Marzył już o chwili, gdy Morski wyzna wszystko. Gdy oto gmach tych marzeń runął.
— I co pani myśli robić z tymi pieniędzmi? — zapytał.
— Nie wiem jeszcze.... W każdym razie nie użyję ich na dalsze poszukiwania w mojej sprawie, na dalszą walkę.... choćby dla tego, że ten, kto mi je ofiarował, stan o wczem zastrzeżeniem tego zabrania. Wszak to napisano w liście?
— Istotnie.... A więc?
Jadwiga była teraz bardzo poważna. Brwi ściągnęła — i mówiła powoli: